Nolan miał zaledwie 4 lata, kiedy odszedł do wiecznośći. Chciał, żeby zapamiętano go jako policjanta. Mógł też zostać strażakiem jak jego tata. W końcu waleczności i odwagi miał za dwóch. Kiedy wyrywał się śmierci z rąk robił to przede wszystkim… dla mamy! Chciał walczyć dla niej. Chciał żyć dla niej. „Już nie musisz dłużej walczyć” – uspokajała synka Ruth w ostatnich dniach jego życia. Chłopiec odszedł na początku lutego.
Jego mama opowiedziała w mediach społecznościowych poruszającą historię ostatnich chwil życia Nolana. – Od długiego czasu chciałam napisać kilka słów o ostatnich dniach Nolana. To one pokazały mi, jaki był niesamowity. Jaki piękny. Stworzony z czystej miłości – napisała na Facebooku Ruth Scully. Zasmucona, ale bardzo dumna z synka mama przytoczyła też jedną z ich ostatnich rozmów. Nolan zadziwia w niej dojrzałością! Sami przeczytajcie:
„Ja: Pewnie bardzo cię boli, kiedy oddychasz?
Nolan: Hmmm… Tak.
Ja: Wszystko cię boli, tak, kochanie?
Nolan: Tak.
Ja: To wszystko przez nowotwór. Już nie musisz dłużej walczyć.
Nolan: Nie? Ale będę, dla ciebie, mamusiu!
Ja: Przez ten cały czas robiłeś to wszystko dla mnie?
Nolan: Cóż, no tak.
Ja: Nolanie, jakie jest zadanie mamusi?
Nolan: Musisz robić wszystko, żebym czuł się bezpieczny.
Ja: Kochanie, nie mogę już nic zrobić. Jedynym miejscem, gdzie będziesz bezpieczny, jest niebo.
Nolan: Więc pójdę do nieba i będę bawił się, dopóki do mnie nie przyjdziesz. Bo przyjdziesz, prawda?
Ja: Oczywiście! Nie pozbędziesz się mamusi tak łatwo!
Nolan: Dziękuję, mamusiu!”
Rozmowa odbyła się w szpitalu. Bliscy Nolana wiedzieli, że jest bardzo źle. Nawet lekarka nie kryła smutku. Nolan odpoczywał, głównie śpiąc, kolejnych kilka dni. Rodzice chcieli zabrać go do domu choć na jeden wieczór. – Chcieliśmy tylko jeszcze JEDNEJ wspólnej nocy. Ale kiedy się obudził, delikatnie położył rękę na mojej i powiedział: „Mamusiu, jest w porządku. Po prostu tutaj zostańmy, dobrze?” – czytamy w poście Ruth. Następne 36 godzin chłopiec spędził na zabawie z mamą i oglądaniu bajek. Dużo się uśmiechał.
– Około 21 oglądaliśmy w łóżku Świnkę Peppę i zapytałam Nolana, czy mogę wziąć prysznic. Nie miałam pozwolenia, żeby go zostawiać – mamusia miała dotykać go przez cały czas. Powiedział: „Ummmm. Dobrze, mamusiu. Ja odwrócę się w tę stronę, żebym mógł cię widzieć”. Stałam w drzwiach od łazienki, odwróciłam się do niego i powiedziałam „Patrz tutaj. Wyjdę za dwie sekundy”. Uśmiechnął się do mnie. Zamknęłam drzwi do łazienki. Powiedziano mi, że w tym samym momencie Nolan zamknął oczy i zapadł w głęboki sen, rozpoczynając swoje odchodzenie – kontunuuje Ruth. Zapadł w śpiączkę. – Wtedy zdarzył się cud, którego nie zapomnę. Mój aniołek wziął oddech, uśmiechnął się do mnie i powiedział: „Kocham cię mamusiu”, odwrócił głowę w moją stronę i o 23.54 odszedł. Śpiewałam mu do ucha You are my Sunshine (Jesteś moim słoneczkiem – red.) – czytamy dalej.
Historia małego Nolana poruszyła setki tysięcy osób. Post na stronie NolanStrong na Facebooku został udostępniony ponad 630 tys. razy i spotkał się z reakcją ponad miliona osób! Natomiast komentarze ze słowami wsparcia i wyrazami współczucia wydają się nie mieć końca.
Ruth opatrzyła swój wpis zdjęciem Nolana leżącego na dywaniku, zestawionym z fotografią pustego już dywanika. – Tu, gdzie kiedyś, czekając na swoją mamusię, leżał piękny, idealny chłopiec, teraz jest tylko pusty dywanik – kończy historię zasmucona matka.